"Pogoda w kolorach" 2001
Rimini. Upalne, sierpniowe popołudnie.Anna znudzona leżeniem na plaży przeniosła swój podręczny warsztat do pobliskiego lasku. Miała niespełna dwadzieścia lat i za sobą pierwszy rok studiów na ASP. Rozłożyła szkicownik i zaczęła rysować. Pojawił się młody, przystojny Włoch, Giorgio. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Od początku był wielkim entuzjastą jej talentu. To on dbał, aby każdy jej obraz został utrwalony na zdjęciu.
Anna Ziaja od zawsze maluje gorącą włoską plażę z palmami, błękitem nieba, tłumem wypełniającym nadmorskie kurorty. Wszystko to zanurzone w radosnej, cyrkowej atmosferze. Lecz jej kolorowy świat tylko pozornie jest beztroski. Tak naprawdę - naznaczony smutkiem i banałem codzienności. Bohaterowie Ziaji to raczej pozbawione płci postaci, przedstawione w teatralnych pozach, pomiędzy którymi - jak mówi malarka - niemożliwe jest porozumienie. Modelowane kolorem sylwetki, pozbawione realistycznych szczegółów, artystka ubiera w trykoty, czapeczki, kapelusze, czasem w czarne pończochy i czerwone pasy. Lecz nawet te seksowne dodatki nie zmieniają otaczającej je aury obojętności. Swoim bohaterom rozdaje rekwizyty: koła żonglerskie, wirujące obręcze, skakanki. Jedni tańczą, inni lewitują, wykonują salta, piruety - wszyscy skoncentrowani na swojej roli. Przechadzające się fioletowe psy, pomarańczowe konie granatowe gołebie - symbole bezgranicznego oddania i wierności - sugerują, że to jedyni przyjaciele człowieka.
Ziaja jednak lubi ludzi z ich ułomnościami, kompleksami. Mówi, że jej w życiu zawitała pogoda egzystencjalna, widoczna również i w najnowszych obrazach.